Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
spędzonych na Elbie, pradziadek też nie miał żadnych kłopotów z wysławianiem się. Więc co?
Spoglądasz krytycznym okiem, ale nie masz sobie nic do zarzucenia. Z lustra patrzy na ciebie całkiem ładna buzia z interesującym błyskiem w oku. Na głowie wreszcie jako taki ład, w środku też nieźle poukładane. Wszystko jest w najlepszym porządku, więc może go onieśmielasz? Nie, on nie z tych. Z zamyślenia wyrywa cię kolejny ostry dzwonek.
- Halo, halo! - wołasz do słuchawki.
- Cześć, to ja - wiesz, że "on" to On.
Wiele więcej nie powiedział, mimo twoich rozpaczliwych prób ratowania sytuacji. W końcu milkniesz i dochodzisz do strasznego wniosku: on po
spędzonych na Elbie, pradziadek też nie miał żadnych kłopotów z wysławianiem się. Więc co? <br>Spoglądasz krytycznym okiem, ale nie masz sobie nic do zarzucenia. Z lustra patrzy na ciebie całkiem ładna buzia z interesującym błyskiem w oku. Na głowie wreszcie jako taki ład, w środku też nieźle poukładane. Wszystko jest w najlepszym porządku, więc może go onieśmielasz? Nie, on nie z tych. Z zamyślenia wyrywa cię kolejny ostry dzwonek. <br>- Halo, halo! - wołasz do słuchawki.<br>- Cześć, to ja - wiesz, że "on" to On. <br>Wiele więcej nie powiedział, mimo twoich rozpaczliwych prób ratowania sytuacji. W końcu milkniesz i dochodzisz do strasznego wniosku: on po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego