Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
w fotelu.
- Dobrze, synku, tylko się nie denerwuj. Posiedź sobie, odpocznij, a my pójdziemy do kuchni. Jak będziesz czegoś potrzebował, to zawołaj.
Rodzice rakiem wycofali się z pokoju.
Nareszcie spokój. Zygmunt otworzył szerzej okno, pozwalając, by suchy, bezduszny żar owionął mu twarz. Zbierało się na burzę. Ku swojej radości dostrzegł w oddali żubrzyce - skłębione chmury północne, które zbliżały się ze złowrogim pomrukiem, krzesząc spod kopyt błyskawicowe skry. Pędziły w dzikim galopie, tratując wysuszony błękit nieba i wznosząc w oddali tumany wiatru. Na podwórku na razie bez zmian: wetknięte w okna senne głowy staruszek, gołębie wtulone we własne skrzydła i rudziejąca między łysymi
w fotelu.<br>- Dobrze, synku, tylko się nie denerwuj. Posiedź sobie, odpocznij, a my pójdziemy do kuchni. Jak będziesz czegoś potrzebował, to zawołaj.<br>Rodzice rakiem wycofali się z pokoju.<br>Nareszcie spokój. Zygmunt otworzył szerzej okno, pozwalając, by suchy, bezduszny żar owionął mu twarz. Zbierało się na burzę. Ku swojej radości dostrzegł w oddali żubrzyce - skłębione chmury północne, które zbliżały się ze złowrogim pomrukiem, krzesząc spod kopyt błyskawicowe skry. Pędziły w dzikim galopie, tratując wysuszony błękit nieba i wznosząc w oddali tumany wiatru. Na podwórku na razie bez zmian: wetknięte w okna senne głowy staruszek, gołębie wtulone we własne skrzydła i rudziejąca między łysymi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego