Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
pokoju.
Nareszcie spokój. Zygmunt otworzył szerzej okno, pozwalając, by suchy, bezduszny żar owionął mu twarz. Zbierało się na burzę. Ku swojej radości dostrzegł w oddali żubrzyce - skłębione chmury północne, które zbliżały się ze złowrogim pomrukiem, krzesząc spod kopyt błyskawicowe skry. Pędziły w dzikim galopie, tratując wysuszony błękit nieba i wznosząc w oddali tumany wiatru. Na podwórku na razie bez zmian: wetknięte w okna senne głowy staruszek, gołębie wtulone we własne skrzydła i rudziejąca między łysymi plackami piasku trawa. Jedynie jaskółki głosiły ostrzeżenie. Przed domem pojawiła się dozorczyni i wycierając ręce o fartuch, spojrzała z przestrachem w niebo. "Bój się, stara, bój! Nadciąga
pokoju.<br>Nareszcie spokój. Zygmunt otworzył szerzej okno, pozwalając, by suchy, bezduszny żar owionął mu twarz. Zbierało się na burzę. Ku swojej radości dostrzegł w oddali żubrzyce - skłębione chmury północne, które zbliżały się ze złowrogim pomrukiem, krzesząc spod kopyt błyskawicowe skry. Pędziły w dzikim galopie, tratując wysuszony błękit nieba i wznosząc w oddali tumany wiatru. Na podwórku na razie bez zmian: wetknięte w okna senne głowy staruszek, gołębie wtulone we własne skrzydła i rudziejąca między łysymi plackami piasku trawa. Jedynie jaskółki głosiły ostrzeżenie. Przed domem pojawiła się dozorczyni i wycierając ręce o fartuch, spojrzała z przestrachem w niebo. "Bój się, stara, bój! Nadciąga
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego