cieszę się, że świat jak niespokojny <br>ocean przerasta moją zdolność <br>pojmowania sensu wody, deszczu, <br>kąpieli w Stawie Piekarza, w pobliżu <br>granicy niemiecko-czeskiej, we <br>wrześniu 1980; szczegół bez większego <br>znaczenia, głęboki germański staw. <br>Niech niedotlenione Ego spokojnie <br>oddycha, pływak przecina linię <br>południka, jest wieczór, sowy budzą <br>się z dziennego snu, w oddali <br>leniwie warczą samochody. Kto raz <br>dotknął filozofi, jest zgubiony, <br>nie uratuje go wiersz, zawsze <br>pozostanie nie dająca się obliczyć <br>reszta, żal. Kto raz poznał szalony <br>bieg poezji, nie zazna więcej <br>kamiennego spokoju rodzinnej prozy, <br>gdzie każdy rozdział jest gniazdem <br>jednej generacji. Kto raz żył, nie <br>zapomni zmiennej przyjemności pór <br>roku