Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
letnią, kiedy na pewno musi być męką bobrowanie po zakurzonych i dusznych archiwalnych składach.
Odczuwałem ją sam, kiedy po małej przerwie, którą sobie robiłem w środku godzin pracy, zachodziłem w archiwach do działu katalogów. Wynotowywałem nowe pozycje, dołączając do dawniejszych, to znaczy do tych, których jeszcze nie wyszukano. Wyszukiwałem je w pocie czoła, ślepiąc po różnych rejestrach ze spisami dokumentów. Odczytać je trudno, bo ciemno. Znowu żaluzje, a nawet katary, gdyż to południowa strona. Ja z rejestrem podetkanym pod jakiś Promyk światła, który się przez te wszystkie zapory zdołał przecisnąć. Albo pod lampą zwisającą z sufitu, którą coraz to ktoś gasi, bo podnosi
letnią, kiedy na pewno musi być męką bobrowanie po zakurzonych i dusznych archiwalnych składach.<br>Odczuwałem ją sam, kiedy po małej przerwie, którą sobie robiłem w środku godzin pracy, zachodziłem w archiwach do działu katalogów. Wynotowywałem nowe pozycje, dołączając do dawniejszych, to znaczy do tych, których jeszcze nie wyszukano. Wyszukiwałem je w pocie czoła, ślepiąc po różnych rejestrach ze spisami dokumentów. Odczytać je trudno, bo ciemno. Znowu żaluzje, a nawet katary, gdyż to południowa strona. Ja z rejestrem podetkanym pod jakiś Promyk światła, który się przez te wszystkie zapory zdołał przecisnąć. Albo pod lampą zwisającą z sufitu, którą coraz to ktoś gasi, bo podnosi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego