Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
I nie pojawiła się w końcu, bo otwarła mi jakaś całkiem obca pani, w związku z czym pierwszą myśl miałem taką, że trafiłem pod niewłaściwy adres i że ten zespół poszlak, które mnie tu doprowadziły, to jakaś kosmiczna, bezmyślna zgrywa, i że trzeba się z tego jak najprędzej wycofać, ale w ślad za nią przyszła druga, rozważniejsza, myśl, że to może być po prostu Baaty mama, a to wszystko, ta dezorientacja, to stąd, że mi Baata nigdy słóweczkiem nawet nie wspominała o jakiejkolwiek rodzinie, ale czy to jest zaraz powód, żeby się spodziewać, że zastanę tu po prostu ją, adresatkę listów, i
I nie pojawiła się w końcu, bo otwarła mi jakaś całkiem obca pani, w związku z czym pierwszą myśl miałem taką, że trafiłem pod niewłaściwy adres i że ten zespół poszlak, które mnie tu doprowadziły, to jakaś kosmiczna, bezmyślna zgrywa, i że trzeba się z tego jak najprędzej wycofać, ale w ślad za nią przyszła druga, rozważniejsza, myśl, że to może być po prostu Baaty mama, a to wszystko, ta dezorientacja, to stąd, że mi Baata nigdy słóweczkiem nawet nie wspominała o jakiejkolwiek rodzinie, ale czy to jest zaraz powód, żeby się spodziewać, że zastanę tu po prostu ją, adresatkę listów, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego