go sen.<br><br><br>35<br>Stara to była ziemia, zdeptana stopą wielu ludów, po których pamięć nieraz zachowała się jeno w nazwie. Z błogosławieństwa wody narodziły się wielkie oazy Taszkientu, Buchary, Samarkandy, w godzinie najsroższych upałów rzeki wzbierały cudownie, bo topniały lodowce w górach Tadżykistanu. O nią, którędy popłynie, jak wytyczonym <orig>arykiem</>, wadzili się chłopi od pokoleń, trwały zażarte spory w kyszłakach. Kto posiadł wodę, ten żył. I ziemia mu rodziła jabłka, gruszki, morele, brzoskwinie, migdały, winogrona, bawełnę, ryż, mak, fasolę, tytoń. Bujna ziemia wśród pustyń, dokąd nie docierała woda. Ziemia urodzaju, nęcąca od zamierzchłych czasów. Któż nie pragnął jej zawojować. Byli tu Persowie