Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
On mi na krzyż przysiągł... Niech pan się zmiłuje!

Matka chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z domu. Szliśmy torami na stację, za nami podążała panna Kazimiera z Krysią. Oglądalem się ciągle za siebie wypatrując ojca. Ale dostrzegłem tylko Teklę biegnącą po pochyłości nasypu.

Na stacji, na bocznym torze, stał wagon służbowy. Oglądałem go już nieraz, ale teraz miałem odbyć nim pierwszą w życiu podróż. W chwili gdy zbliżaliśmy się do wagonu, wolno podjechał parawóz. Zgrzytnęły zderzaki. Z okienka parowozu wyglądał Gawriła i mrugał do mnie.

Na peronie zapaliły się latarnie, rzucając blade światło na boczny tor. Przyszli państwo Warżańscy z
On mi na krzyż przysiągł... Niech pan się zmiłuje!<br><br>Matka chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z domu. Szliśmy torami na stację, za nami podążała panna Kazimiera z Krysią. Oglądalem się ciągle za siebie wypatrując ojca. Ale dostrzegłem tylko Teklę biegnącą po pochyłości nasypu.<br><br>Na stacji, na bocznym torze, stał wagon służbowy. Oglądałem go już nieraz, ale teraz miałem odbyć nim pierwszą w życiu podróż. W chwili gdy zbliżaliśmy się do wagonu, wolno podjechał parawóz. Zgrzytnęły zderzaki. Z okienka parowozu wyglądał Gawriła i mrugał do mnie.<br><br>Na peronie zapaliły się latarnie, rzucając blade światło na boczny tor. Przyszli państwo Warżańscy z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego