Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
jedno drzewo się nie uchowało w Horochowie. Poprowadziłam Eda i Steve'a, żeby pokazać im rzekę. Patrzymy, nie ma rzeki. Ani sitowia. Żadnego śladu. I nikt nic nie wie. Jak w Heidelbergu. Przed domem - po ogrodzie ni śladu - zrobiło się zbiegowisko, więc Steve skręcił za róg, żeby stamtąd fotografować. Nagle podjechała wagonetka. Dwóch mundurowych chwyciło go pod pachy i ciągną do budy. Zaczął wołać pomocy. Ja, zaabsorbowana, nie usłyszałam, ale nasi kierowcy mieli wyostrzony słuch. Pobiegłam za nimi z Edem i widzimy, jak szarpią się z tamtymi i potrząsają papierami. A gdyby nie usłyszeli? Zdjęć, które Steve zrobił, nie ma, rolka zniknęła
jedno drzewo się nie uchowało w Horochowie. Poprowadziłam Eda i Steve'a, żeby pokazać im rzekę. Patrzymy, nie ma rzeki. Ani sitowia. Żadnego śladu. I nikt nic nie wie. Jak w Heidelbergu. Przed domem - po ogrodzie ni śladu - zrobiło się zbiegowisko, więc Steve skręcił za róg, żeby stamtąd fotografować. Nagle podjechała wagonetka. Dwóch mundurowych chwyciło go pod pachy i ciągną do budy. Zaczął wołać pomocy. Ja, zaabsorbowana, nie usłyszałam, ale nasi kierowcy mieli wyostrzony słuch. Pobiegłam za nimi z Edem i widzimy, jak szarpią się z tamtymi i potrząsają papierami. A gdyby nie usłyszeli? Zdjęć, które Steve zrobił, nie ma, rolka zniknęła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego