mnie oczy, pobladł, poczerwieniał i zapiał znienacka: - A odpierdol się, baranie!..<br>Zerwał się z ławy, na której siedzieliśmy w takiej komitywie, i otrząsając się jak pies po przymusowej kąpieli, wyrzekał na cały głos: - Ja ci dam robić ze mnie wała!...<br>Picuś glancuś.<br>Odwykowca strugasz?<br>Z ferajny?<br>Myślisz, że byle głuptak wała ze mnie zrobi?!<br>Ty kopnięty w móżdżek baranie!..<br>Zdrowo cię szurnęło, co?<br>Tak zdrowo, że rodzona matka nie pomoże, choćby na mszę dała...<br>- Zaśmiał się z dobrego konceptu, ale to go jeszcze nie zadowoliło, bo znów się naburmuszył i dopiero na odchodnym ulżył sobie: - Ech, skubany... Temu to szajba odbiła