Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
Szaja chciał coś Bańczyckiemu odpowiedzieć, ale gdzieś, jakby koło Hucisk, zaklekotał karabin. Ciągnął długo, jakby odpychał tyralierkę.
Szerucki zdążył wypchać kieszenie kurtki ciepłymi kartoflami, wybiegł do sadu, patrzył chwilę i zaraz wrócił z krzykiem.
"Konni tu lecą! Kweller, chodu do dziury!" Ksiądz skoczył do piwnicy.
"Ile ich?" - spytał Chuny.
Scho wali się za cembrowinę studni.
Trzej konni już byli na podwórzu. Jeden żandarm, dwóch policjantów.
Stary Kweller, jak na swoje nieszczęście, wyszedł z szopy, kucnął, żeby między chrustem dostać się do dziury.
Podjechał żandarm i tak z rozmachu wygarnął do blacharza trzy razy.
Dostał pewnie w plecy, bo zapacał nogami, pacał
Szaja chciał coś Bańczyckiemu odpowiedzieć, ale gdzieś, jakby koło Hucisk, zaklekotał karabin. Ciągnął długo, jakby odpychał tyralierkę.<br>Szerucki zdążył wypchać kieszenie kurtki ciepłymi kartoflami, wybiegł do sadu, patrzył chwilę i zaraz wrócił z krzykiem.<br>"Konni tu lecą! Kweller, chodu do dziury!" Ksiądz skoczył do piwnicy.<br>"Ile ich?" - spytał Chuny.<br>Scho wali się za cembrowinę studni.<br>Trzej konni już byli na podwórzu. Jeden żandarm, dwóch policjantów.<br>Stary Kweller, jak na swoje nieszczęście, wyszedł z szopy, kucnął, żeby między chrustem dostać się do dziury.<br>Podjechał żandarm i tak z rozmachu wygarnął do blacharza trzy razy.<br>Dostał pewnie w plecy, bo zapacał nogami, pacał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego