brydżu ucząc tych głąbów z coraz bardziej zgrzebnego establishmentu... Nie dzwonki, czerwień, żołądź, wino, tylko karo, kiery, trefl, pik i nie kozer, tylko atu...<br>- Szkoda, miał talent.<br>- A teraz ma pieniądze! Chichot lasu. Złapał wiatr w żagle, lecz nie to daje mu chleb czego się uczył na architekturze, tylko karciane wałkonienie w akademiku. To jest dopiero przewrotność, Tego Tam na Górze.<br>- Tego Tam na Górze zostaw w spokoju. A Witold, dobrze że ma przynajmniej jakieś zajęcie.<br>- Zajęcie?! On zgarnia pieniądze jak Jednoręki bandyta. Jego godzina lekcyjna, czterdzieści pięć minut, można powiedzieć bez przesady oprawione w złoto... Rozgląda się za willą w