Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
i toczyć śledztwo, co trwałoby Bóg wie jak długo, gdyby nie wdała się w to ambasada amerykańska i stanowczo zażądała natychmiastowego zwolnienia. No, teraz ona może jechać, gdzie chce. Do babki, do dziadka, do wuja, do cioci... powiesisz się czy rzucisz przez okno, ty frajerze ciężki, ty liżygarnku, huncwocie i wałkoniu? No, rusz się w łóżku przynajmniej, kiedy cię kochanka opuszcza.
Roullot wykrzykuje i nie czekając efektu wybiega nieść swoją wieść do innych pokoi.
"Bogu dzięki - myślę - będę mógł przynajmniej swobodnie chodzić po korytarzach". Jednakowoż czuję się trochę nieswojo. Ubieram się powoli. Kiedy wyjeżdża? O której? Och, żeby jak najprędzej. Hm
i toczyć śledztwo, co trwałoby Bóg wie jak długo, gdyby nie wdała się w to ambasada amerykańska i stanowczo zażądała natychmiastowego zwolnienia. No, teraz ona może jechać, gdzie chce. Do babki, do dziadka, do wuja, do cioci... powiesisz się czy rzucisz przez okno, ty frajerze ciężki, ty liżygarnku, huncwocie i wałkoniu? No, rusz się w łóżku przynajmniej, kiedy cię kochanka opuszcza.<br>Roullot wykrzykuje i nie czekając efektu wybiega nieść swoją wieść do innych pokoi.<br>"Bogu dzięki - myślę - będę mógł przynajmniej swobodnie chodzić po korytarzach". Jednakowoż czuję się trochę nieswojo. Ubieram się powoli. Kiedy wyjeżdża? O której? Och, żeby jak najprędzej. Hm
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego