Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
rotmistrz z nabiegłymi krwią, mętnymi oczyma zaczął gramolić się na górę. Szło mu to niesporo. Niepewne nogi ześlizgiwały się ze szprych, ręce, jak drewniane, nie mogły udźwignąć bezwładnego ciała. Wreszcie silnym podrzutem przewalił się przez ramę i wyrżnął twarzą o coś miękkiego. Podźwignął się i ciężko siadł na jakimś przypłaszczonym wałku.
Zza chmury wyjrzał wyleniały księżyc; w jego dymnym świetle rotmistrz Sołomin ujrzał dno platformy, zasłane powałem czarnych stężałych ciał. Skądś, z rogu, dobywał się jęk.
Rotmistrz Sołomin odwrócił się w tę stronę, wyciągając z pochwy zgrubiałymi palcami kolbę nagana. Z głową opartą o ramę leżał tam na wznak człowiek
lat
rotmistrz z nabiegłymi krwią, mętnymi oczyma zaczął gramolić się na górę. Szło mu to niesporo. Niepewne nogi ześlizgiwały się ze szprych, ręce, jak drewniane, nie mogły udźwignąć bezwładnego ciała. Wreszcie silnym podrzutem przewalił się przez ramę i wyrżnął twarzą o coś miękkiego. Podźwignął się i ciężko siadł na jakimś przypłaszczonym wałku.<br>Zza chmury wyjrzał wyleniały księżyc; w jego dymnym świetle rotmistrz Sołomin ujrzał dno platformy, zasłane powałem czarnych stężałych ciał. Skądś, z rogu, dobywał się jęk.<br>Rotmistrz Sołomin odwrócił się w tę stronę, wyciągając z pochwy zgrubiałymi palcami kolbę nagana. Z głową opartą o ramę leżał tam na wznak człowiek<br>lat
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego