prawie ją przewracał, i tak sobie poradziła. Umowa z kioskarzem: szklanka kawy za spacer z psem była dla obojga korzystna.<br>Ta historia pierwszy właściwie raz uświadomiła mi "wielkość" Honoraty, jej dla mnie wspaniałomyślność i moją "małość", egoizm i bezmyślność.<br>Teraz jeszcze widzę ją, huśtającą się spokojnie na bujanym fotelu i wałkującą kota nogą na podłodze (ulubiona pieszczota), kiedy zostawiłam ich oboje samych, nie wiadomo na jak długo, tuż po rozpoczęciu stanu wojennego.<br>Kiedy w rok później, pewnego dnia, wieczorem, weszłam z dzieckiem do domu po podróży Paryż-Warszawa - samochodem bez przerwy, zastałam taki sam obrazek - nienaruszony spokój, Honorata w fotelu, wałkująca