Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
się. Liczy drugi raz. Znowu źle. Cóż u licha! Liczy trzeci raz. A czas bieży...

Ofka wiedziała, że musi się śpieszyć. Miała już wpierw przygotowaną rzepkę, soczystą, wypielęgnowaną, dorodniejszą nad inne. I zamieniła ją w siarczystego, osiodłanego rumaka. Wskoczyła na siodło i hajda, w świat szeroki. Przez góry, doliny i wały. Do ciebie, Mieszku, do ciebie! Naszym będzie świat cały...
Spotkali się, ucieszyli się, padli sobie w objęcia. Niebawem odbyło się na zamku w Raciborzu weselisko. Już tam nie zwidy miałkie, czarami gnoma stworzone, ale żywi, mocarni, stalą okuci rycerze piastowscy śpiewali chórem, aż się trzęsły fale Odry:

Zawitaj, pani umiłowana
się. Liczy drugi raz. Znowu źle. Cóż u licha! Liczy trzeci raz. A czas bieży... <br><br>Ofka wiedziała, że musi się śpieszyć. Miała już wpierw przygotowaną rzepkę, soczystą, wypielęgnowaną, dorodniejszą nad inne. I zamieniła ją w siarczystego, osiodłanego rumaka. Wskoczyła na siodło i hajda, w świat szeroki. Przez góry, doliny i wały. Do ciebie, Mieszku, do ciebie! Naszym będzie świat cały... <br>Spotkali się, ucieszyli się, padli sobie w objęcia. Niebawem odbyło się na zamku w Raciborzu weselisko. Już tam nie zwidy miałkie, czarami gnoma stworzone, ale żywi, mocarni, stalą okuci rycerze piastowscy śpiewali chórem, aż się trzęsły fale Odry: <br><br>Zawitaj, pani umiłowana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego