Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 39
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Dymnego Szajbus postanowił, że o w pół do piątej po południu będzie krzyczeć. Krzyczał więc, gdy z prawdziwą świńską głową gonił po Rynku przerażonych przechodniów, krzyczał, gdy do jego ulubionego stolika podeszła zgarbiona staruszka z prośbą o niewielkie wsparcie.

- Jestem głuchoniema. Nie mam na chleb - napisała na kartce babcia. - Jestem wariatem - odpisał Szajbus i głośno się roześmiał.

Kiedy Szajbusowi uda się już spławić babcię, zasiada do opowiadania wierszy Dymnego albo Miłosza, albo świńskich kawałów. Tak świńskich, że dość skutecznie jest w stanie wyprosić z lokalu bardziej wrażliwych gości. Mniej wrażliwym (i skąpym) jest w stanie włożyć do szklanki osobistą sztuczną szczękę
Dymnego Szajbus postanowił, że o w pół do piątej po południu będzie krzyczeć. Krzyczał więc, gdy z prawdziwą świńską głową gonił po Rynku przerażonych przechodniów, krzyczał, gdy do jego ulubionego stolika podeszła zgarbiona staruszka z prośbą o niewielkie wsparcie.<br><br> - Jestem głuchoniema. Nie mam na chleb - napisała na kartce babcia. - Jestem wariatem - odpisał Szajbus i głośno się roześmiał.<br><br>Kiedy Szajbusowi uda się już spławić babcię, zasiada do opowiadania wierszy Dymnego albo Miłosza, albo świńskich kawałów. Tak świńskich, że dość skutecznie jest w stanie wyprosić z lokalu bardziej wrażliwych gości. Mniej wrażliwym (i skąpym) jest w stanie włożyć do szklanki osobistą sztuczną szczękę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego