katastrofą; nazywał to, zdaje się, zugzwangiem i ja teraz byłem właśnie w takim zugzwangu; mogłem tylko mówić, mówić na zadany mi przez Aśkę temat. <br>Zapytała, w jaki sposób poznałem Milenę, a przez to musiałem pozycję osłabić, bo - choć nie dała mi tego poznać - nie dla niej były historie o domu wariatów i rejsie na m/s "Batory". Jest jakaś racja w tym, co twierdzi Kuba, że ja za dużo z nimi gadam, bo wtedy - prawem zwykłej statystyki - wymykają mi się zdania niewłaściwe; pewnie nie było całkiem tak, jak sobie buńczucznie przedstawiałem w taksówce, że ona, wyczekawszy, aż rodzice wyjdą z domu