Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
półek. "Z tej strony już widziałem".
Proboszcz wejdzie. Sięga po fajkę. Spojrzy na Hansa. Zapali zapałkę i porywa jej płomyk w zbitek tytoniu. I ustami z kawy kłąb dymu, i drugi.
- Polacy przyjechali. Też kombatanci. Ich kapelan prowadzi pielgrzymkę. Nie znam go osobiście, ale zachował się kulturalnie. To młody... chyba warszawianin... że "prosi o gościnę"... Zatrzymali się w szkole.
Hans wyraźnie zdziwiony.
- Przecież tam nie ma aż tylu pokoi gościnnych.

- Mają tam salę gimnastyczną. Wojsko dostarczyło materaców i w ogóle zajęło się kwaterunkiem... Tuszy, wie pan docent... on się tym zajął.
- I oni proszą księdza proboszcza o...
- Nie. O nic nie
półek. "Z tej strony już widziałem". <br>Proboszcz wejdzie. Sięga po fajkę. Spojrzy na Hansa. Zapali zapałkę i porywa jej płomyk w zbitek tytoniu. I ustami z kawy kłąb dymu, i drugi. <br>- Polacy przyjechali. Też kombatanci. Ich kapelan prowadzi pielgrzymkę. Nie znam go osobiście, ale zachował się kulturalnie. To młody... chyba warszawianin... że "prosi o gościnę"... Zatrzymali się w szkole. <br>Hans wyraźnie zdziwiony. <br>- Przecież tam nie ma aż tylu pokoi gościnnych. <br><br>- Mają tam salę gimnastyczną. Wojsko dostarczyło materaców i w ogóle zajęło się kwaterunkiem... Tuszy, wie pan docent... on się tym zajął. <br>- I oni proszą księdza proboszcza o... <br>- Nie. O nic nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego