Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 11
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1976
pięciu dni aresztu. Więc zasypywaliśmy dołki i zamiataliśmy ślady wyryte gąsienicami przejeżdżających czołgów.
(Te "grabie" to być może mój wpływ. Na określenie tego typu prac puściłem w obieg termin "grabienie lasu". Oddawał on precyzyjnie zakres czynności, które kilkakrotnie - karnie lub w ramach obowiązków służbowych - musiałem wykonywać. Po prostu, stawałem przy warsztacie pracy, tj. w lesie za kuchnią, i ciągnąłem grabiami po ściółce. "Żeby mi tu nie było żadnych szyszek" - warczał sierżant Czarnecki).
Na ogół panowała dość nerwowa atmosfera. Przyczyny: zmęczenie (znajdowano dla nas i po południu jakieś niesłychanie pilne zajęcia), bardzo złe wyżywienie, braki w zaopatrzeniu obozu w papierosy (moja prywatna
pięciu dni aresztu. Więc zasypywaliśmy dołki i zamiataliśmy ślady wyryte gąsienicami przejeżdżających czołgów.<br>(Te "grabie" to być może mój wpływ. Na określenie tego typu prac puściłem w obieg termin "grabienie lasu". Oddawał on precyzyjnie zakres czynności, które kilkakrotnie - karnie lub w ramach obowiązków służbowych - musiałem wykonywać. Po prostu, stawałem przy warsztacie pracy, tj. w lesie za kuchnią, i ciągnąłem grabiami po ściółce. "&lt;q&gt;Żeby mi tu nie było żadnych szyszek&lt;/&gt;" - warczał sierżant Czarnecki).<br>Na ogół panowała dość nerwowa atmosfera. Przyczyny: zmęczenie (znajdowano dla nas i po południu jakieś niesłychanie pilne zajęcia), bardzo złe wyżywienie, braki w zaopatrzeniu obozu w papierosy (moja prywatna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego