mąki zalęgły się miliardami szczury cyfr, nieprzeliczona, wiecznie głodna armia, ostrząca już zęby na niego samego, który uważał ją za swe narzędzie, za środek, a okazał się nagle sam tylko środkiem do jej własne go zagadkowego celu <page nr=230>?<br>I mister Dawid Lingslay, jak na egzaminie, bez za jąknienia odpowiedział:<br>- Nie, nie warto.<br>- Więc umrę, umrę i nie pozostanie po mnie nic ani śladu...<br>Tak sformułowana myśl wydała się niestrawną na wet misterowi Dawidowi Lingslayowi i upartą czkawką powróciła mu do gardła.<br>- Zaraz... Zastanówmy się na zimno: umierają pisarze, myśliciele, artyści. Zostają na zawsze utrwaleni w swoim tworzywie. Cóż było moim tworzywem?<br>I