Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Odkąd nie ma Gawriły, Tekla używa go do pomocy w gospodarstwie, każe mu rąbać drwa, nosić wodę, nastawiać samowar... Daje mu za to miskę zupy z pajdą razowego chleba, a gdy praca jest cięższa, dorzuca jeszcze dwie kopiejki, mówiąc:

- Masz, to dla dzieci na pierniki.

Jegor szerokim gestem ręki wyciera wąsate usta i kłania się w pas:

- Dziękuję, Fiokła Antonowna.

Odkąd mieszkamy w Wielkich Łukach, Jegor wyraźnie przytył i poweselał. Drobne, ale codzienne zarobki stały się dla niego źródłem ubożuchnego dobrobytu. O dotychczasowej nędzy, która wygnała go ze wsi, opowiadał Tekli, zaciągając przy tym powrozem łatany kożuszek i wysuwając żałośnie ku
Odkąd nie ma Gawriły, Tekla używa go do pomocy w gospodarstwie, każe mu rąbać drwa, nosić wodę, nastawiać samowar... Daje mu za to miskę zupy z pajdą razowego chleba, a gdy praca jest cięższa, dorzuca jeszcze dwie kopiejki, mówiąc:<br><br>- Masz, to dla dzieci na pierniki.<br><br>Jegor szerokim gestem ręki wyciera wąsate usta i kłania się w pas:<br><br>- Dziękuję, Fiokła Antonowna.<br><br>Odkąd mieszkamy w Wielkich Łukach, Jegor wyraźnie przytył i poweselał. Drobne, ale codzienne zarobki stały się dla niego źródłem ubożuchnego dobrobytu. O dotychczasowej nędzy, która wygnała go ze wsi, opowiadał Tekli, zaciągając przy tym powrozem łatany kożuszek i wysuwając żałośnie ku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego