ciotki, kilku kolegów-architektów, oficer, który rozglądał się niespokojnie, jak gdyby chciał upewnić się, czy trafił na właściwy pogrzeb, grupka młodych dziewcząt, zapewne z konserwatorium, ojczym Andrzeja, który z nim nie utrzymywał stosunków, trzej panowie z wiązankami kwiatów, dwoje dzieci uciszanych przez kobietę w chustce na głowie, młody człowiek z wąsikiem, stojący na uboczu, wpatrzony bezmyślnie w jeden punkt.<br>- Przypuszczam, że my oboje bardziej realnie odczuwamy to, co się stało, aniżeli Andrzej. Spójrz, jaki jest opanowany i spokojny. Żal mi go okropnie. To było takie dobre małżeństwo. A Irena... Mój Boże... Ile niesprawiedliwości losu kryje się w tym, że to właśnie