trele morele. Zmarzłem, bracie, aż mnie trzęsie. Chodźmy.<br>Zarzucili ciężkie worki na plecy i poszli w głęboką noc. Nad ranem, umęczeni jak dwaj katorżnicy, dowlekli się do osady nad Ubaganem. Zorza poranna wykwitła na niebie. Wasyl obudził śpiącego ojca. Pochwalił się arbuzami, a potem rzekł:<br>- Jurik boi się, że dostanie wciry od swojej matki. Chodź, tato, wybroń go.<br>I poszli z Samowałowem do ziemianki. Skończyło się na strachu, chwalić Boga. Arbuzy jadła Jaśka, Zosia, Ziuta, Stach i Mariuszek, jako wielki przysmak kładli po plasterku na kromce chleba. Były to jedyne owoce, jakie im się trafiły owego roku. <br><br>11<br>Bure chmurzyska wlokły