przyszłości. Tu mogą zarobić parę groszy i mieć na własne wydatki, bo na kieszonkowe od niepracujących rodziców liczyć nie mogą. - Kraść nikt nie chce, ale jeśli nie będzie na chleb... Tu pracuję razem z całą moją rodziną. Ja, żona i dwójka dzieci, nikomu nie życzę takiej harówki w smrodzie od wczesnych godzin do późnego wieczora. Chcemy tylko zarobić na chleb. Wolę być tu, niż biegać po urzędach i prosić o zapomogę, chcę pracować. To, że tu jestem, to najlepszy tego dowód - zaznacza jeden ze szperaczy. <br>Gdyby zliczyć tych, co na wysypisku pracują legalnie, dodać do tego około dwudziestu szperaczy oraz tych, którzy