wieść Derkacz. Nawet jakiś nieznany, szczególnego wyrazu uśmiech wybłąkał się z cienia jego wąsów, gdy sąsiad Partyka przybiegł z nią do kuźni, zatroskany i do cna przejęty.<br>- Widziało mi się od jakiegoś czasu - przemówił wysłuchawszy - że i taka rzecz być może... Widziało mi się tak, odkąd Kaźmirek w to pisanie wdał się... niby w tę skargę na dzierżawcę!... Pamiętacie chyba, Partyka, co mówiłem owej niedzieli w karczmie...<br> 121<br>- No, dyć byłem...<br>- Te były moje słowa, że pan panu krzyw nie będzie, ba! owszem, dopomoże, gdy trzeba niższego zgnębić!... Jako na ten przykład pan prezes z Kalisza naszemu dzierżawcy!... Ręka pomaga ręce