niemal przezroczystą, a przerażająca wątłość całej postaci nasuwała myśl, że płomyk życia dawno w niej zagasł i że Zarieczycha przywozi do cerkwi mumię zadręczonej i już nieżywej wnuczki. Matka Lizy, jedyna córka Zarieckiej, nie chciała wyjść za mąż za kandydatów spośród okolicznej szlachty, odrzuciła nawet starania pięknego korneta, księcia Wasilczykowa; wdała się w romans z aktorem wędrownego teatru i obdarzyła Zarieczychę nieślubnym dzieckiem, którego narodziny przypłaciła życiem.<br><br>Stara bigotka szalała z rozpaczy, nie tyle z powodu śmierci córki, ile z powodu hańby, która dotknęła jej dom. Na Lizę przez szereg lat nie chciała patrzeć, pozostawiając jej wychowanie staraniom służby, gdy zaś