z początku, niezrozumiałe były dla mnie jego<br>opory - nawet wtedy kiedy był w najtrudniejszych warunkach materialnych<br>- jego niechęć rozstania się, sprzedaży jakiegokolwiek z jego obrazów i<br>przy tym jego zupełna obojętność, z którą witał czyjeś uznanie czy<br>nawet zachwyt.<br> Przyjmował w tamtym okresie nielicznych odwiedzających go gości, o<br>ile pamiętam, we środę po południu w tej zakurzonej sali. Olśniony jego<br>malarstwem (jedynie Odilon Redon zdawał mi się jemu pokrewny), widząc<br>przy tym, w jakich żyje warunkach, sprowadziłem do niego przyjaciela<br>Francuza, który tylko co otworzył galerię obrazów. Wrażenie, które<br>odniósł, było bliskie mojego i prosił, żebym artyście przekazał, że w<br>każdej chwili