Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
Jak wół targałem worki i nadstawiałem za niego głowę. Nie ma darmochy!
Kupiec Mordarski rozłożył ramiona i pokornie pochylił głowę.
- Potępiają cię usta własne. A nie ja. I słowa twoje świadczą przeciw tobie... Jajeczny, nie bluźnij.
- Morduj mnie. Zamorduj mnie, ojca dzieciom. - Mam czas.
- Mordarski, ty nie bądź kapitalistą. Jak wesz pijesz moją czerwoną krew i ciągniesz w swoją stronę.
- Wszyscy żyjecie ze mnie i każdy ciągnie w swoją stronę. - Mordarski rozłożył modlitewnie ręce. - Go robić? Dzisiaj strata, jutro zysk. Pan dał, Pan wziął i nie ma o czym mówić, drogi człowieku.
- Nie widzieliście? To popatrzcie na niego! O, o, o
Jak wół targałem worki i nadstawiałem za niego głowę. Nie ma darmochy!<br>Kupiec Mordarski rozłożył ramiona i pokornie pochylił głowę.<br>&lt;page nr=114&gt; - Potępiają cię usta własne. A nie ja. I słowa twoje świadczą przeciw tobie... Jajeczny, nie bluźnij.<br>- Morduj mnie. Zamorduj mnie, ojca dzieciom. - Mam czas.<br>- Mordarski, ty nie bądź kapitalistą. Jak wesz pijesz moją czerwoną krew i ciągniesz w swoją stronę.<br>- Wszyscy żyjecie ze mnie i każdy ciągnie w swoją stronę. - Mordarski rozłożył modlitewnie ręce. - Go robić? Dzisiaj strata, jutro zysk. Pan dał, Pan wziął i nie ma o czym mówić, drogi człowieku.<br>- Nie widzieliście? To popatrzcie na niego! O, o, o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego