mnie ścisnęło za gardło. Chciałem sięgnąć po kieliszek wina, lecz<br>poczułem się obezwładniony, jakby coś mi nagle zabrano lub czymś w<br>nadmiarze obdarowano, co na jedno wychodzi. Nie dałem jednakże nic<br>poznać po sobie, a nawet wypowiedziałem coś od rzeczy, błahego, być<br>może próbując w ten sposób jeszcze unieważnić tę wiadomość lub<br>przynajmniej ją odwlec. Bo kto wie, czy tak naprawdę pragnąłem poznać<br>tajemnicę burmistrzowej. Może dzięki temu, że przystałem na to, aby<br>pozostała dla mnie na zawsze tajemnicą, a więc na ten wieniec, te<br>kwiaty i palące się lampki, których nikt nie składał i nikt nie<br>zapalał, odnalazłem w tej