Mimo że starał się rozpaczliwie trzymać linii partyjnej i pisał o klasie robotniczej. On, picuś glancuś z domu, prawnik z kindersztubą, opiewał życie robociarzy, ich patriotyzm i wiarę w socjalizm. Nie mam wątpliwości, że kosztowało go to wiele samozaparcia i wewnętrznej walki. Nie był arywistą, chciał wierzyć, nie przyjmował do wiadomości nawet najbardziej oczywistych oznak nadużywania przez władze komunistyczne podstawowych zasad współżycia, nie mówiąc już o dającej się odczuwać infiltracji sowieckiej w sprawy polskie. Polewka, Kruczkowski byli rzeczywistymi komunistami, przynajmniej kiedyś, i nie dziwiłem się, że są jednoznacznie ukierunkowani. Ale Kazimierz? Ze swoim pochodzeniem? Tylko czystym idealizmem można było sobie tłumaczyć