i umiejętnie balansując czułymi sterami lekkiego MiG-a, wprost tańczył nad wierzchołkami fal, zwinnie przechodząc z jednego wirażu w drugi tak nisko, że zrywany z nich wiatrem wodny pył tworzył u podnóża oszklenia kabiny zamglone, tajemnicze kształty. Oba szwedzkie kutry tkwiły właśnie wysoko na grzbiecie potężniejącej fali, jakby olbrzymi, wodny wieloryb dobrowolnie wziął je na barana. Jeszcze raz przeszedł nad nimi naprawdę nisko i kiedy gwałtownie obrócił się znów w ich kierunku, z satysfakcją skonstatował, że świadomie z pewnością wykonały zgodny, prawie baletowy pas, i jak mu się wydawało, trwale stanęły na północnym kursie, szybko oddalając się w stronę upstrzonego maleńkimi