obrazów <name type="person">Ohada Naharina</> w zawrotnej sekundzie zastygł, byłby to rysunek godny Mroza. Ta sama hipnotyczna cisza, to samo genialne cięcie przez wielką narrację, ten sam, nie wiedzieć skąd idący niepokój, i te same okruchy ciemności, od których nie sposób oderwać wzroku. Oto jakiś dziwny, stalowy <orig>człeko-robot</>, o spokojnych oczach wieloryba, leci nad miastem nie z tego świata. Oto wielki łeb Sfinksa, co wyrasta na prawie księżycowej równinie. Oto zawieszony nad obłokami, monstrualny mózg, któremu wyrosło jedno wszystkowidzące oko sowy. "<q>Kiedy Kosmos nie był jeszcze tak rozregulowany jak dziś</> ". Tak się zaczyna Lema gorzka baśń o czasach zaprzeszłych. A dziś znów