Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
kuflem w nasze, przynaglając nas do spełnienia czar i odejścia.
Po sekundzie jednak i on uległ zdziwieniu.
W Wilgę bowiem wstąpiło coś na kształt natchnienia.
Jego słabo artykułowane bulgotanie przemieniło się nagle w mocarny ryk, pozbawiony już wszelkiej artykulacji.
Stał rozkraczony w mokrych od moczu portkac h i rozwarł swą wielorybią, bezzębną paszczękę tak, jakby chciał przez nią wykrzyczeć samego siebie flakami na zewnątrz.

Ja to do dziś pamiętam.
Tam były ruiny i myśmy przez okno strzelali do cegieł dla wprawy z tych pistoletów, co ich kapitan Maniek przytaszczył całą skrzynię z lasu...
Mogłem się lepiej urządzić, ale nie wiedziałem, i
kuflem w nasze, przynaglając nas do spełnienia czar i odejścia.<br>Po sekundzie jednak i on uległ zdziwieniu.<br>W Wilgę bowiem wstąpiło coś na kształt natchnienia.<br>Jego słabo artykułowane bulgotanie przemieniło się nagle w mocarny ryk, pozbawiony już wszelkiej artykulacji.<br>Stał rozkraczony w mokrych od moczu portkac h i rozwarł swą wielorybią, bezzębną paszczękę tak, jakby chciał przez nią wykrzyczeć samego siebie flakami na zewnątrz.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Ja to do dziś pamiętam.<br>Tam były ruiny i myśmy przez okno strzelali do cegieł dla wprawy z tych pistoletów, co ich kapitan Maniek przytaszczył całą skrzynię z lasu...<br>Mogłem się lepiej urządzić, ale nie wiedziałem, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego