Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
promień, ale z każdą chwilą robiło się ciemniej. Wielorybie wraz z Zygmuntem zanurzały się w głębinach oceanu. Opadały powoli, wciąż niżej i niżej, wachlując spokojnie szerokimi płetwami, a ich śpiew łamał się w mroczniejącej przestrzeni i cichł, pozostawiając tam w górze zagubione echa. Gdy śpiew zgasł całkowicie i zniknęło słońce, wielorybie przywarły brzuchami do dna, wzbijając przez moment tuman wodnego piachu. Zygmunt poczuł grunt pod stopami. W końcu - chciałoby się powiedzieć. Wokoło mrok, nie sposób było niczego dojrzeć. Wielorybie zamarły w bezruchu, tworząc swymi ciałami łagodne pasma gór, jakie się widzi w nocy przy słabej poświacie księżyca. Gdzie się znalazł? Na
promień, ale z każdą chwilą robiło się ciemniej. Wielorybie wraz z Zygmuntem zanurzały się w głębinach oceanu. Opadały powoli, wciąż niżej i niżej, wachlując spokojnie szerokimi płetwami, a ich śpiew łamał się w mroczniejącej przestrzeni i cichł, pozostawiając tam w górze zagubione echa. Gdy śpiew zgasł całkowicie i zniknęło słońce, wielorybie przywarły brzuchami do dna, wzbijając przez moment tuman wodnego piachu. Zygmunt poczuł grunt pod stopami. W końcu - chciałoby się powiedzieć. Wokoło mrok, nie sposób było niczego dojrzeć. Wielorybie zamarły w bezruchu, tworząc swymi ciałami łagodne pasma gór, jakie się widzi w nocy przy słabej poświacie księżyca. Gdzie się znalazł? Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego