Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
w centrum, przy ratuszu. Teraz prosto w dół Pieniężnego, obok kina "Polonia". Przeszedł most na rzece Kwaj... che, che, chciałby. Przeszedł przez mostek na Łynie, małej rzeczce, której - sądząc po leniwym nurcie - niespieszno było zniknąć w objęciach siestry Pregoły. Wiła się jak piskorz, byle opóźnić swą rzeczną śmierć. Zygmunt podobnie, wił się wewnętrznie, żeby nie dotrzeć do pracy, ale w końcu docierał. Dzień w dzień.
Zmiennik, pan Rybek, już wypatrywał go nerwowo na schodach.
- Znowu ktoś łaził w sali wykładowej. Ja tego dłużej nie wytrzymam. Ja muszę to zgłosić, bo jakby jakaś kradzież albo co gorszego... - przywitał Zygmunta wielce przestraszony, z
w centrum, przy ratuszu. Teraz prosto w dół Pieniężnego, obok kina "Polonia". Przeszedł most na rzece Kwaj... che, che, chciałby. Przeszedł przez mostek na Łynie, małej rzeczce, której - sądząc po leniwym nurcie - niespieszno było zniknąć w objęciach siestry Pregoły. Wiła się jak piskorz, byle opóźnić swą rzeczną śmierć. Zygmunt podobnie, wił się wewnętrznie, żeby nie dotrzeć do pracy, ale w końcu docierał. Dzień w dzień.<br>Zmiennik, pan Rybek, już wypatrywał go nerwowo na schodach.<br>- Znowu ktoś łaził w sali wykładowej. Ja tego dłużej nie wytrzymam. Ja muszę to zgłosić, bo jakby jakaś kradzież albo co gorszego... - przywitał Zygmunta wielce przestraszony, z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego