jest volvo. Jeździliśmy naszym wysłużonym autem, niemodnym, obserwując nowe spustoszenia. Wsie całe podłączone do telewizji satelitarnej, jakby wysłane w przestworza. Samoprzylepne folie zaklejające pejzaże. Reklamy papierosów, coraz słabszych, prawie bez nikotyny. Młodzież pijąca piwo na schodach do kawiarni ubrana jeszcze po sportowemu, ale w której zaginął duch rywalizacji. Młodzież! Jej wmawia się cokolwiek, łatwowiernej, nie podejrzewającej prawdy. Mami się ją mirażem kariery. Banki zatrudniają młokosów przemnażajacych miliony. W gazetach piszą żargonem, aby się przypodobać, w radio puszczają zespoły o obcych nazwach, niezdolne wydobyć naszej pieśni z gardeł.<br>Kiedyś odnalazł Stefana jeden z tych młodych. Wydawał się inny, uprzejmy, nienapastliwy. Podawałam herbatę i