Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
lasku - wybijał się z gwaru donośny głos.
- Nie, nie, nie. Nad rzeką.
- Słońce.
- Wcale dziś nie za bardzo gorąco!
- Lody się stopią.
- Wanda, nie wrzeszcz jak pantarka.
- Ja bym radził w lasku.
Ale już kilka bardziej przedsiębiorczych jednostek rozścielało biały obrus na łące, tuż nad wodą.
Ojciec i Henrysia ruszyli wolniutko w swoją drogę, tylko Bobek ociągał się nieco przy koszykach, aż Henrysia musiała ostro przywołać go do porządku.
- Może by zaprosić tego pana z dziewczynką? Jacyś bardzo przyjemni! - zawołała nagle wesoła pani.
- Naturalnie! Hop, hop, proszę zaczekać, niech pan zaczeka, proszę pana! - I cała gromada białych dziewczynek i zielonych chłopców
lasku - wybijał się z gwaru donośny głos. <br>- Nie, nie, nie. Nad rzeką. <br>- Słońce. <br>- Wcale dziś nie za bardzo gorąco! <br>- Lody się stopią. <br>- Wanda, nie wrzeszcz jak pantarka. <br>- Ja bym radził w lasku. <br>Ale już kilka bardziej przedsiębiorczych jednostek rozścielało biały obrus na łące, tuż nad wodą. <br>Ojciec i Henrysia ruszyli wolniutko w swoją drogę, tylko Bobek ociągał się nieco przy koszykach, aż Henrysia musiała ostro przywołać go do porządku. <br>- Może by zaprosić tego pana z dziewczynką? Jacyś bardzo przyjemni! - zawołała nagle wesoła pani. <br>- Naturalnie! Hop, hop, proszę zaczekać, niech pan zaczeka, proszę pana! - I cała gromada białych dziewczynek i zielonych chłopców
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego