niewymownie przykro, że jest tak nieobyty, popatrzcie jednak, twarz ma przecież inteligentną.<br>Lucjan oprzytomniał nagle. Chwycił szklankę i wypił trochę wody sodowej. Rozejrzał się wokół. Było jasno, siedział przy jednym stole z ludźmi o zaniepokojonych twarzach. Nieco dalej widniał drwiący uśmiech kelnera. Odwrócił głowę w stronę panny Leopard i powiedział wolno i dobitnie:<br>- Bydlę.<br>Wstał i wrócił do swego stolika. Dziadzia, różowy i wesół, wymachiwał rękoma.<br>- Lucjanie, jesteś blady, co u licha, dawno nie piłeś?<br>- Nie, drobiazg. Owszem, chętnie się jeszcze napiję. <page nr=115><br>Po kwadransie świetny humor udzielił się i Lucjanowi. Nie myślał już o incydencie w małej salce. Bove właśnie recytował