Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Weź wszystko, tylko nie ją. Miał najgorsze przeczucia. Nie dalej jak wczoraj dwaj hultaje zgwałcili kobietę, która poszła po chrust do zagajnika. Są Łotysze, pijana, zdemoralizowana banda, są Dusie - zbiry i mordercy, wreszcie są jeszcze i Niemcy, Kałmucy z Góry Baranowskiej, nie, tych prawdopodobnie już nie ma, odeszli na zachód, wraz z ostatnią skrzynką amunicji. - Panie pisarzu, niech się pan zatrzyma.
Z rozpędu i zamyślenia wpadł na jakiś płot. Zimne deski, kępki ostrego śniegu jak papier ścierny, na palcach momentalnie pojawiły się żółtozielone smrodliwe zacieki. Ktoś go wołał. Jest Róża, znalazła się, cała - nieomal wykrzyknął.
Stała z pochyloną głową, gołą, czy mróz
Weź wszystko, tylko nie ją. Miał najgorsze przeczucia. Nie dalej jak wczoraj dwaj hultaje zgwałcili kobietę, która poszła po chrust do zagajnika. Są Łotysze, pijana, zdemoralizowana banda, są Dusie - zbiry i mordercy, wreszcie są jeszcze i Niemcy, Kałmucy z Góry Baranowskiej, nie, tych prawdopodobnie już nie ma, odeszli na zachód, wraz z ostatnią skrzynką amunicji. - Panie pisarzu, niech się pan zatrzyma.<br>Z rozpędu i zamyślenia wpadł na jakiś płot. Zimne deski, kępki ostrego śniegu jak papier ścierny, na palcach momentalnie pojawiły się żółtozielone smrodliwe zacieki. Ktoś go wołał. Jest Róża, znalazła się, cała - nieomal wykrzyknął. <br>Stała z pochyloną głową, gołą, czy mróz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego