i spadających z brzucha.<br>Na środku podwórka, na trawniku wzniesionym wysoko niby poduszka, umieszczono odpustowy wizerunek Madonny. Ludzie po godzinie policyjnej palili świeczki i przeciągając nadmiernie samogłoski, śpiewali.<br>Zanim miasto usnęło, gdyby dobrze się wsłuchać, doszłyby do twych uszu modlitewne zawodzenia, snujące się ponad dachami. Miasto skowyczało przed snem, ponieważ wraz z przypływem nory nadchodził wzmożony strach przed śmiercią i gładził wszystkie serca zamszową łapą.<br>O chłopcu, który dał lokal, Halina opowiadała cuda. Warszawski gavroche, cwany aż do genialności, zna każdy kamień w Warszawie. Ubiegłej niedzieli z dachu domu na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich zrzucił pięć kilo ulotek pierwszomajowych. Taki chłopak