klucze od "firmy" i mógł teraz legalnie bywać tu o każdej porze dnia i nocy. Naturalnie, w dzień w starej recepcji Wassermana czuwał portier, w nocy pilnował komitetu uzbrojony strażnik, a po ogrodzie biegały psy. W przybudówce obok garaży mieszkał na stałe dozorca i konserwator w jednej osobie, z czasem wraz z żoną i dziećmi. Ale strażnik, konserwator i portier byli znajomi, a psy też zdołał tak do siebie przywiązać, że tylko machały ogonami, kiedy się zbliżał.<br>Zarządził generalny remont budynku, połączony z przebudową wnętrza. Na sygnał z Komitetu, dyrektorzy wszystkich miejscowych i okolicznych zakładów pracy deklarowali pomoc, czy to w robociźnie