Ty?<br><br>Boże, odlatujący w obce dla nas strony,<br> Powstrzymaj odlot swój -<br>I tul z płaczem do piersi ten wiecznie krzywdzony,<br> Wierzący w Ciebie gnój!<br>W nicość śniąca się droga</><br><br><br><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>CMENTARZ</><br><br>Wędrowiec, na istnienie spojrzawszy z ukosa,<br>Wszedł na cmentarz: śmierć, trawa, niepamięć i rosa.<br>Był to cmentarz Okrętów. Pod ziemią wrzał głucho<br>Trzepot żagli, pośmiertną gnanych zawieruchą.<br>Wędrowiec czuł, jak wieczność z traw się wykojarza,<br>I ciszę swą do ciszy dodając cmentarza,<br>Przeżegnał to, co bliżej: pszczół kilka, dwa krzaki,<br>I na pierwszym grobowcu czytał napis taki:<br>Zginąłem nie na ślepo, bo z woli wichury,<br>I wierzyłem, że odtąd nie zginę