wymyślonej?), toż to typowa, banalna próba sublimacji młodzieńczych niepokojów seksualnych, bo któż nie zostawia napisów na ścianie, któż nie pisze wierszy, kiedy nie wie, co zrobić ze swoim pobudzonym seksem?<br>Potem jednak przyszło mi na myśl, że ten zapis jest nużąco długi i kto wie, czy nie wynurza się zeń wskutek tego zarys postaci tej przyzywanej kochanki, przyzywanej łapczywie, bo jej w rzeczywistości nie ma? Byłaby to tedy jakaś próba kalekiej mitologii prywatnej, której źródłem, bodźcem, motywem byłoby miłosne niespełnienie i w gruncie rzeczy ono stanowiłoby jego prawdziwą treść. <br>Lecz jeśli tak, to nie tyle postać fikcyjnej kochanki wyłaniałaby się z tego