zatrudnienia. Lecz realizująca go w sposób coraz bardziej formalny, fasadowy, biurokratyczny, nie odróżniająca bowiem zatrudnienia (jako pewnego formalnego stanu) od pracy, czyli opłacalnej produkcji, nie odróżniająca zatem płacy (za robotę) od zapomogi (za obecność na liście zatrudnionych), a zakładu pracy od domu opiekuńczego. Po pewnym czasie widać już było, że wskutek tego doszło do społecznej deprecjacji pracy (pracy produkcyjnej) jako fundamentu moralności i sprawiedliwości.<br>Musiałem też wreszcie zdać sobie sprawę, że w tym powolnym procesie, dopiero po latach w całości jako tako widocznym, inteligencja polska nie odegrała żadnej roli. Została bowiem pokonana przez dynamiczne, brutalne i nowe siły społeczne tym łatwiej, że