zastawą. Wyglądał jak niezdarny majtek na pokładzie rozhuśtanego oszalałym sztormem okrętu. Taca w jego rękach bujała się, chybotała, gdy ją wreszcie doniósł do wózka, była już prawie pusta. <br>To starszy pan, spokojny i miły. Tylko wygląd ma trochę odpychający. Jego przewaliste ciało jest dziwnie obrzmiałe, napuchnięte, a na pokiereszowanej twarzy wybija się dość charakterystyczny duży, purchawkowaty, buraczkowo-rzodkiewkowy w kolorze nos. <br>Za to jest bardzo inteligentny. Nic tylko rozwiązuje jakieś krzyżówki, szarady. Widząc jego nieskoordynowane ruchy i kaczkowaty chód, zupełnie nie mogę pojąć, jak sobie radzi z wpisywaniem liter w drobne przecież krateczki. Mówiłam już, że niespodziankom nie ma tu końca