Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
nie zjechać. Na szczęście wraca Grzesiek, co zwalnia mnie od próby podejmowania racjonalnej dyskusji z człowiekiem na granicy ataku nerwowego. Mamy podjechać do checkpointu. Spodziewamy się tam jakiejś narady, ale gdy dojeżdżamy do posterunku, żołnierze pokazują drogę. Ruszamy, właściwie bez przygotowania, zupełnie zaskoczeni. Czy wierzysz w Boga? Z niewesołych myśli wybija mnie pytanie Grześka. Pierwsze słowa, jakie wypowiada od czasu rozpoczęcia zjazdu. Na dole będziemy wiedzieli o sobie więcej, niż niejedna para długoletnich przyjaciół. Rozmawiamy o spowiedzi, o dziewczynach, o rodzicach, o tym, co zostawiliśmy w Warszawie i Krakowie zawalone, a czego nie chcielibyśmy tak zostawić, gdyby... Zdanie urywa się nagle
nie zjechać. Na szczęście wraca Grzesiek, co zwalnia mnie od próby podejmowania racjonalnej dyskusji z człowiekiem na granicy ataku nerwowego. Mamy podjechać do checkpointu. Spodziewamy się tam jakiejś narady, ale gdy dojeżdżamy do posterunku, żołnierze pokazują drogę. Ruszamy, właściwie bez przygotowania, zupełnie zaskoczeni. Czy wierzysz w Boga? Z niewesołych myśli wybija mnie pytanie Grześka. Pierwsze słowa, jakie wypowiada od czasu rozpoczęcia zjazdu. Na dole będziemy wiedzieli o sobie więcej, niż niejedna para długoletnich przyjaciół. Rozmawiamy o spowiedzi, o dziewczynach, o rodzicach, o tym, co zostawiliśmy w Warszawie i Krakowie zawalone, a czego nie chcielibyśmy tak zostawić, gdyby... Zdanie urywa się nagle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego