Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
potrafiłbym opisać tej twarzy ze skamieniałym, bolesnym grymasem, z obwisłą dolną wargą i martwym spojrzeniem, jak u trupa. Widok Mariana w klubie, gdzie nigdy dotąd nie bywał, w porze, na którą przypadała jego noc poślubna, obudził we mnie najgorsze przeczucia. Czyżby przyszedł porachować się ze mną za mój niepoczytalny, pijacki wybryk? Jednak szklany jego wzrok nie wyrażał gniewu. Skinął na mnie i wskazał krzesło stojące obok. Przez chwilę milczeliśmy obaj, patrząc sobie w oczy:
- Wytrzeźwiałeś? - spytał Marian.
- Tak, wytrzeźwiałem.,. Nienawidzisz mnie? Zachowałem się jak chłystek.
- Nieważne. Wszystko jest nieważne. Idę w twoje ślady. Staczanie się rozpoczynam od klubu.
Znowu zapadło milczenie
potrafiłbym opisać tej twarzy ze skamieniałym, bolesnym grymasem, z obwisłą dolną wargą i martwym spojrzeniem, jak u trupa. Widok Mariana w klubie, gdzie nigdy dotąd nie bywał, w porze, na którą przypadała jego noc poślubna, obudził we mnie najgorsze przeczucia. Czyżby przyszedł porachować się ze mną za mój niepoczytalny, pijacki wybryk? Jednak szklany jego wzrok nie wyrażał gniewu. Skinął na mnie i wskazał krzesło stojące obok. Przez chwilę milczeliśmy obaj, patrząc sobie w oczy:<br>- Wytrzeźwiałeś? - spytał Marian.<br>- Tak, wytrzeźwiałem.,. Nienawidzisz mnie? Zachowałem się jak chłystek.<br>- Nieważne. Wszystko jest nieważne. Idę w twoje ślady. Staczanie się rozpoczynam od klubu.<br>Znowu zapadło milczenie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego