dłonie i ryknął: - Hanula!<br>Nie wierzyłem własnym oczom.<br>Do pokoju weszła Mocna Hanula w białym nakrochmalonym fartuchu i w malutkiej białej chusteczce na włosach.<br>Spojrzała na Ojca, na mnie, a oczyma takpustymi, jakby nie poznawała.<br>- Hanula, trzy szklanki czyste dla - ukłonił się w naszą stronę - panów i dla mnie.<br>Gdy wychodziła krzyknął za nią: - I wzuwaj buty, jak wchodzisz na pokoje, ty, narzeczona!<br>Huknął gromadny śmiech.<br>Mocna Hanula obróciła się w drzwiach, jakby nie dosłyszała, co Albert powiedział, lub czekała na jakieś jeszcze słowo.<br>Nie widziałam nigdy u niej podobnego wyrazu twarzy, jak w tej chwili, i nie pojmowałem jego znaczenia