Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Stacha - ojcu do tarczówki. Niech odbiera, a przedtem niech wyrzuci trociny.
Sylwek pozostawił ich własnemu przemysłowi zaraz za drzwiami majstrowej kabiny, ponieważ ktoś wrzasnął ze stolarni: klej!
Stacho podszedł ku pile tarczowej, zamienił kilka słów z wysokim robotnikiem, smarującym maszynę, wyciągnął z kąta kanciasty kosz z dykty i bez pośpiechu wygarniał szuflą trociny.
- Czego się gapisz? Jazda do roboty! - Majster wysunął głowę ze swej budki i patrzył gniewnie maleńkimi oczkami.
Twarz jego, cała w tłustych gruzełkach, skurczona była niecierpliwie.
Szymczyk okazał się czyściutkim grubaskiem, odzianym w nieskazitelny, zielonego koloru fartuch. Na jego perkatym nosie świeciły szkła okularów. "Tatuś taki... wujcio" - myślał
Stacha - ojcu do tarczówki. Niech odbiera, a przedtem niech wyrzuci trociny.<br>Sylwek pozostawił ich własnemu przemysłowi zaraz za drzwiami majstrowej kabiny, ponieważ ktoś wrzasnął ze stolarni: klej!<br>Stacho podszedł ku pile tarczowej, zamienił kilka słów z wysokim robotnikiem, smarującym maszynę, wyciągnął z kąta kanciasty kosz z dykty i bez pośpiechu wygarniał szuflą trociny.<br>- Czego się gapisz? Jazda do roboty! - Majster wysunął głowę ze swej budki i patrzył gniewnie maleńkimi oczkami.<br>Twarz jego, cała w tłustych gruzełkach, skurczona była niecierpliwie.<br>Szymczyk okazał się czyściutkim grubaskiem, odzianym w nieskazitelny, zielonego koloru fartuch. Na jego perkatym nosie świeciły szkła okularów. "Tatuś taki... wujcio" - myślał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego